Trzech młodych chłopaczków, jadących do bardzo znanej plaży w Mamai, okazało się być bardzo dla nas uczynnych. Dowiedziawszy się, że chcemy zdobyć bułgarskie levy (bo podobno na granicy nie miało być kantorów), podjechali z nami do jednego banku, a gdy tam nie było levów, podwieźli nas do innego (gdzie też niestety nie było :/). Znaleźliśmy się w pobliżu portu, niedaleko wylotu. Miasto zrobiło na nas baaardzo niekorzystne wrażenie. Wszędzie brudno, śmieci i papier toaletowy na każdym możliwym kawałeczku trawy... Szybko chcieliśmy opóścić to miasto - byle dalej stąd!